poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 3 "Dlaczego ją uratowałem? Przeznaczenie…?"

                  - A może zawieziemy ją do szpitala? – jęknął zaniepokojony  Liam
- Nie róbmy sobie więcej kłopotów! – warknął Harry zakładając ręce na piersi – Wystarczy, że musieliśmy odwołać spotkanie z fanami po tym jak Horan rzucił się w tłum żeby ją ratować!
 Nie odzywałem się, byłem gdzieś zupełnie indziej niż oni. Ich głosy jakby nie mogły przedrzeć się przez jakąś barierę. Usiadłem na skraju kanapy, na której leżała dziewczyna. Była taka bezbronna, zagubiona.  Pogłaskałem ją po policzku. Był chłodny. W ogóle wyglądała jakby spała. Tuż przy mnie pojawił się Lou. Spojrzał na nią i zaśmiał się cicho.
- Z tego będzie wielkaa śliwa – przejechał dłonią nad jej podbitym okiem. – Nieźle dostała.
- I jak miałem nie pomóc? – spojrzałem na chłopków stojących wokół kanapy – Przecież mogli ją stratować.  Jak oni to zrobili?
- Nasze fanki! – Hazza dumnie wypiął pierś.
- Pierwszy raz nie jestem z nich dumny – mruknął Liam zakładając ręce na oparcie siedziska.
- Skoro przyszła do parku to znaczy, że chciała nas zobaczyć. Czyli, że mięliśmy zostawić na pastę losu naszą fankę. Jak patrzyłaby potem na nas, swoich idoli?
- Dobra! Zluzuj bohaterze! – westchnął Styles, który potem znalazł sobie z Lou zabawę w ściganie i zakładaniu jej butów.
- Ile już tak leży? – odezwał się nagle Zayn, który do tej pory stał w progu i przyglądał się wszystkiemu w milczeniu.
- 2 godziny? – wzruszyłem ramionami – Większym problemem będzie co z nią zrobimy jak się obudzi? A jak się przestraszy, trzeba jej będzie tłumaczyć. Albo gorzej! Dostanie jakiegoś szoku?
- Myślę, że o to będziemy się martwić później - szepnął Louis odskakując od jej nóg i pokazując na głowę , która zaczęła się niespokojnie ruszać.
- Michael.. Michael..? – wybełkotała jakby przez sen.
Spojrzeliśmy na sobie przerażeni. Malik podszedł bliżej i tak staliśmy wokół niej jak banda idiotów zamiast coś zrobić. Pierwszy ocknął się Liam.
- To może… zadzwonimy do tego Michaela? – zaproponował – Gdzie ma telefon?
- W katanie, w górnej kieszeni – któryś sprytnie zauważył
- Trzeba go wyciągnąć. Nialler, to twoje znalezisko, więc ty się tym zajmij – dodał Lou
- Ja nie macam dziewczyn – odwróciłem głowę w przeciwną stronę. Harry na to wszystko przewrócił oczami. Zgrabnie odpiął guzik kieszeni i delikatnie wciągnął z niej telefon. Z miną „Ale to było trudne, mistrzu” podał mi go.
Odblokowałem komórkę  i wszedłem w Menu. Mój Boże! Co to za język. Pokazałem chłopakom, ale żaden nie wiedział. Dopiero po chwili Louis’a olśniło.
- To polski! Przecież dziadek często gada z Polkami na Twitterze. – wyjaśnił zadowolony. Szkoda tylko, że sam nie wiedział jak się tym polskim posługiwać.
W końcu po obrazkowym Menu wszedłem w kontakty i wyszukałem odpowiedni numer. Nacisnąłem nazwę Michael  z nadzieją, że to ten chłopak o którym bełkotała blondynka.  Sygnał, drugi, trzeci. W międzyczasie zorientowałem się, że wielka gula stanęła mi w gardle.
- Halo! Mała, gdzie ty się podziewasz?! Minęło już kilka godzin, już miałem wzywać policję! Gdzie ty się szlajasz?! – jakiś głos zbombardował mnie pytaniami tak, że nie miałem szansy wytłumaczyć o co chodzi.
Stałem chwilę w ciszy, a chłopcy patrzyli na mnie wyczekująco. Układałem w głowie to co mu powiem, ale ten co chwilę powtarzał: Halo!? Halo!? Kiedy nagle głos rozmówcy wydał mi się strasznie znajomy. Ilekroć krzyczał do słuchawki tyle razy przekonywałem się z kim rozmawiam.
- Mike?!
Cisza. Słychać było tylko jego ciężki oddech. Jakby się zastanawiał.
- Nialler?!

***

Błogość, w której dryfowałam powoli zaczynała mnie opuszczać. Czułam jak wynurzam się z niej, aby z powrotem powrócić do realnego świata. Leżałam na czymś miękkim i nie byłam sama, czułam to. Pamiętałam tylko, że poszłam się przejść, a potem dostałam od kogoś. I tyle. Reszta to czarne plamy.
- Co? Gdzie? – zaczęłam bełkotać. Powoli otworzyłam oczy. Rozmazane kontury z każdą chwilą zaczynały być coraz bardziej wyraźne. Przed sobą ujrzałam zatroskaną twarz Michaela.
- Śpiąca królewna się obudziła – zachichotał, na co od razu uderzyłam go w ramię – Ale mnie przestraszyłaś.
- O czym ty mówisz? – przy jego pomocy usiadłam na kanapie. Chciałam przetrzeć oczy, ale prawe oko było jakby spuchnięte i lekko przymknięte. Widziałam na nie o wiele mniej niż na lewe. Dopiero po chwili zorientowałam się, że za Mike’iem stoi kilku chłopaków.
Kiedy spostrzegłam, że spojrzenia wszystkich chłopców skierowane są na mnie szerzej otworzyłam oczy (a tak właściwie to oko) i zapiszczałam. Odskoczyłam na drugi koniec kanapy podciągając kolana pod brodę. Michael uśmiechnął się do mnie, za to reszta zaczęła cicho chichotać.
- Z czego wam tak do śmiechu? – jęknęłam czując, że to ja mogę być powodem ich dobrych humorów.
- Z wielu rzeczy – wyjaśnił jeden z nich, ubrany w koszulę w paski. I nagle mnie olśniło. Czyżby to nie było One Direction!? W szkole i w intrenecie nasłuchałam się o nich tyle, że nie trudno było zapamiętać ich twarze i imiona.
Zaraz za moim przyjacielem stał blondyn obżartuch – Niall. Tuż za nim piękniś – Zayn. Jeszcze dalej, obok siebie, żartowniś – Louis i uwodziciel – Harry. Oni śmiali się najgłośniej.  A na samym końcu, z najbardziej poważną miną, mądrala – Liam.
- Miałaś mały wypadek – wyjaśnił Mike pokazując  na moje oko – Trochę cię uszkodzili.
Zabrał ze stołu lusterko, na co piękniś jęknął niezadowolony. Ostrożnie spojrzałam na swoje odbicie i o mało nie krzyknęłam. Zamiast mojego prawego oka widniał ogromny, spuchnięty siniak w odcieniu dojrzałej śliwki. Praktycznie nie było mi widać oka.
- Powiesz mi jakim cudem to zrobiłaś? – założył ręce na piersi.
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami – Poszłam wtedy do parku, chciałam się przejść i nagle znalazłam się na jakimś placu gdzie było mnóstwo ludzi. W jednej chwili pojawiła się ich masa. Chciałam stamtąd wyjść, ale jak widać mi się nie udało.
- To nie przyszłaś nas zobaczyć? – spytał Niall, a jego twarz przybrała dość smutny wyraz.
- Niestety – uśmiechnęłam się pocieszająco – Powiedzcie lepiej co z okiem? Wygląda paskudnie?
- Jak cię to pocieszy to ten siniak podkreśla kolor twoich oczu – Louis śmiesznie poruszył brwiami.
Pokiwałam tylko głową z dezaprobatą i na chwiejących się nogach wstałam. Mike w ostatnim momencie mnie złapał, ale nie uszło mojej uwadze, że blondyn też był gotowy mi pomóc. Powoli skierowaliśmy się do wyjścia. W sumie miałam za złe Michaelowi, że nie powiedział mi o tym, że zna się z One Direction. A może wcale się nie zna tylko jakimś magicznym sposobem powiadomili go o tym co się ze mną stało. Na razie byłam zbyt zmęczona żeby tego dociekać, poza tym wszystko było już dobrze i to liczyło się najbardziej.
- To my już pójdziemy – Hudston nacisnął klamkę, w ostatnim momencie doskoczyli do nas Liam i Niall.
- Może zostaniecie na kolacji? – zaproponował brunet – Harry przygotuje coś specjalnego.
-Innym razem, naprawdę. Agnes jest na pewno zmęczona. Poza tym trzeba będzie zrobić coś z tym okiem.  Przypomnij mi co jej tam włożyli?
- Łokieć – odezwał się Horan z grobową miną. Mike na to wszystko tylko przewrócił oczami.
- Do zobaczenia!  - krzyknęłam na co chłopcy odpowiedzieli mi tym samym. Już wyszłam na zewnątrz, ale Mike zniknął za rogiem. Nie było go może z 2 minuty. Przeprosił za to, że musiałam czekać i skierowaliśmy się w stronę jego samochodu.

***

- Do zobaczenia! – krzyknęła do nas dziewczyna, a ja posłałem jej uśmiech. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczmy.
Spokoju nie dawała mi jednak jedna rzecz: Dlaczego Mike nie powiedział jej, że się znamy. Ba! Że jesteśmy przyjaciółmi. Może wtedy wszystko potoczyło by się inaczej. Ale.. o czym ja w ogóle mówię?
Kiedy mieli już wychodzić złapałem go za łokieć i pociągnąłem do siebie.
- Dlaczego jej o nas nie powiedziałeś? – szepnąłem tak, żeby ona tego nie słyszała.
- Miałem  zamiar to zrobić, wyszło inaczej. Nie martw się, jeszcze zrobisz na niej wrażenie – puścił mi oczko. Posłałem mu znaczące spojrzenie, a ten śmiejąc się cicho wyszedł nie racząc zamknąć drzwi. Przymknąłem je mrucząc pod nosem do samego siebie, że jeszcze się zdzwonimy.
Stałem opary o drzwi czując się tak jakby ktoś przywalił mi młotkiem. Dosłownie. Bolała mnie głowa, ręce dziwnie mi się trzęsły, a w brzuchu coś się ruszało. I to na pewno nie z głodu.  Agnes. Ładne imię, takie… nie nasze.  Nadal nie bardzo rozumiem dlaczego ją uratowałem?  Przecież mogłem jej nie zauważyć jak reszta, a jednak. Przeznaczenie…?
Z głową pełną myśli odepchnąłem się od drzwi i wszedłem do salonu, gdzie siedzieli chłopcu. Kiedy tylko wszedłem po całym pokoju rozeszło się:
- Uuuuu!!! – zawyli na co Lousi tylko dodał – Niall, ty podrywaczu!
- O co wam chodzi? – warknąłem siadając obok Zayna.
- Jak to o co? – zaśmiał się Lou – O to, że lecisz na przyjaciółeczkę naszego Mika.
- Chyba nie – jęknąłem przewracając oczami.
- Chyba tak! – nie dawał za wygraną.
Zacisnąłem usta i posłałem mu mordercze spojrzenie. Zawsze lubił się droczyć, ale niekiedy było to tak irytujące, że aż chciało mu się przyłożyć. A może miał rację? Przecież… nie! Nie mogłem, za krótko się znamy, nie jest w moim typie i nie dam sobie nic wmówić. 
Na ramieniu poczułem dłoń Liama, który pomasował je uspokajająco. Spojrzałem na niego, a ten tylko uśmiechnął się pocieszająco.
- Dobra chłopaki! Skoro Nialler mówi, że nic nie ma, to nie. I już.
Wszyscy zajęczeli na słowa Daddy’ego, ale przynajmniej liczą się z jego zdaniem.
- W sumie – odezwał się nagle Zayn – Fajna z niej dziewczyna. Taka nietypowa.
Harry tylko pokręcił głową. Wydawało mi się, że z całej paczki najmniej był do niej przekonany. Jakby już się do niej uprzedził chociaż spędzili raptem kilka godzin, z czego większość  czasu  była nieprzytomna.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę coś zjeść. Zrobię nasze ulubione Spaghetti  - wstał po czym wyciągnął rękę w moją stronę – Idziesz Niall?
Miałem zamiar powiedzieć, że nie i nie jestem głody, ale to byłoby do mnie niepodobne. I znowu miel by powód żeby coś mówić. Wstałem i pokierowałem się z Loczkiem do kuchni.
Za plecami usłyszałem wesoły głos Lou:
- Wrócił nasz stary Niall!


***

Niall bohaterem! :) Coś takiego!
Ciekawa jestem czy spodziewałyście się takiego obrotu sprawy.

W opowiadaniu wreszcie pojawiło się One Direction i już tak szybko go nie opuszczą. No, przynajmniej nie do momentu, w którym strzeli mi coś do głowy ;D

Nowy rok szkolny właśnie ruszył pełną parą, więc i rozdziały będą się teraz pojawiać rzadziej. Postaram się pisać jak najczęściej, czyli raz w tygodniu, w weekendy. Mam nadzieję, że podołam zadaniu i Was nie zawiodę.

Dziękuję za nowych czytelników - jesteście wspaniali :) I dzięki za udział w sondzie. Nie sądziłam, że jesteście przeciwne homo, ale to Wasz wybór, więc postaram się dostosować.

I błagam: KOMENTUJCIE!

3 komentarze:

  1. Cóż, wygląda na to, że będę pierwsza. Na razie ładnie się zaczyna, całkiem nietypowo. Podoba mi się sam pomysł na poznanie 1D z główną bohaterką i jestem ciekawa, co dla nas szykujesz w następnej kolejności. Na pochwałę zasługuje też prosty, zwięzły styl pisania opierający się na dialogach, który przyjemnie się czyta. Po nagłówku mogę tylko przypuszczać, że czekał nas będzie trójkąt Agnes x Niall x Harry, co by mnie zadowoliło, ale czy domysły okażą się prawdą czas pokaże. Czekam na nowy rozdział, pozdrawiam,
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej świetnie opo!! ;D
    Kiedy nowy? ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super nocia . niech bedzie z Harrym ;*

    OdpowiedzUsuń