- Nadal nie mogę uwierzyć, że lecisz do Anglii! – krzyknęła
Justyna próbując przekrzyczeć hałas panujący na lotnisku.
- Tak –
przytaknęłam – To niewiarygodne. Nie mogę uwierzyć, że pani Nowak wybrała
właśnie mnie.
- No właśnie! Przecież nie masz
najlepszych stopni, a po angielsku porozumiewasz się jako tako – kuzynka
zaczęła wyliczać – Pamiętasz jak zapomniałaś jak jest „Najpierw skręć w prawo,
a potem prosto” kiedy jacyś obcokrajowcy pytali nas o drogę albo…
-
Skończ! – spiorunowałam ją wzrokiem, na co dziewczyna nerwowo poprawiła okulary
na swoim nosie - Możesz zapomnieć o
pamiątce!
Dziewczyna udała obrażoną i
odwróciła się ode mnie krzyżując ręce na piersi. Zaczęłam się śmiać, ale w
głębi duszy lęk nie dawał o sobie zapomnieć. Leciałam do Londyny na wymianę
uczniowską. Zdana sama na siebie. Na ustach z językiem który szedł mi,
będąc szczerym, tak sobie. I miałam tam
siedzieć przez 3 miesiące do wakacji! Bałam się, że sobie nie poradzę, że nie
będę potrafiła zaaklimatyzować się w obym kraju.
Westchnęłam, co nie uszło uwadze
mojej towarzyszce. Nieoczekiwanie przytuliła się do mnie i wyszeptała do ucha:
- Poradzisz sobie…
Uśmiechnęłam się do niej w
podzięce i uwolniłam z uścisku. W tym momencie przybiegła mama trzymając w ręce
mój bilet i jakieś papiery.
- Mam nadzieję, że wszystko
jest. Tu masz bilet i paszport. A tutaj są dokumenty dla dyrektora tamtej
szkoły. – jej oczy się zaszkliły – Boże, dziecko! Ty masz tylko 16 lat!
- Przecież nie umiera! – zza
pleców mamy wyjrzała Anka, moja starsza siostra – Powinniśmy się cieszyć, że
może jechać do innego kraju i czegoś się nauczyć. Wyjdzie jej to tylko na
dobre. Chwile bez mamy będą świetnym sprawdzianem samodzielności. Pamiętaj, że
zanim zrobisz herbatę zagotuj wodę!
Przewróciłam teatralnie oczami,
ale za chwilę zaczęłam się śmiać. Do odlotu zostało mi jeszcze trochę czasu,
więc dziewczyny postanowiły rozluźnić atmosferę i zaczęły opowiadać jakieś
śmieszne historie. Czas dzięki tomu płynął mi o wiele szybciej.
Nagle poczułam ogromny uścisk na
brzuchu. Lekko mnie zamroczyło, a oczy zaszły mi łzami. Spojrzałam w dół, a tam
stała moja młodsza kuzynka trzymając przy moim brzuchu wielki segregator. Kiedy spostrzegła, że zwróciłam na nią uwagę
uśmiechnęła się zwycięsko.
- Proszę daj to One Direction
jak ich spotkasz! Proszę! – jęknęła podsuwając mi pod nos segregator.
- W porządku. Jeśli tylko ich
spotkam przekaże, może uda mi się wyciągnąć od nich autografy – mrugnęłam do
małej kartkując segregator. W środku znajdowały się zdjęcia, jakieś cytaty i
Bóg wie jeszcze co. Jednym słowem było naprawdę grube. Eh, czego się nie robi
dla kuzynki.
Dziewczyna uściskała mnie mocno,
a potem reszta rodziny. Mój lot zbliżał się nieubłaganie więc wsadziłam prezent
dla chłopaków do torby i zarzuciłam ją na ramię.
- Opiekujcie się Hilary! –
krzyknęłam na odchodne. Moja „wymienniczka” okazała się niesamowitą dziewczyną.
Świetnie się dogadywałyśmy i nie byłam zachwycona, że muszę ją opuścić. Za to
ona była bardzo zła, że nie pozwolili jej odwieźć mnie na lotnisko.
Skierowałam się do wyjścia ostatni raz
spoglądając na najbliższych. Pomachałam im ostatni raz i zniknęłam w tunelu.
Weszłam do samolotu i przy pomocy stewardessy usiadłam na swoim miejscu. Potem
kazali nam zapiąć pasy, a samolot wystartował.
To był mój pierwszy lot, więc
zacisnęłam ręce na pasie i zamknęłam oczy. Jednak bardziej niż lotu bałam się
tego co zastanę po drugiej stronie morza. Żeby
tylko było dobrze cisnęło mi się na usta.
***
Nerwowo spojrzałem na zegarek.
Dochodziła już 18, a za pół godziny mama kazała nam być na kolacji. Jeszcze
pomyśli, że zabrałem ją na szaloną przejażdżkę po Londynie.
Tak, moja mama myśli, że jestem
nieodpowiedzialny, porywczy i spontaniczny. Dobrze, że na domysłach tylko się
kończy. Jakby dowiedziała się co wyprawiam z chłopakami… ajć! Bardzo dobrze, że
to tylko domysły, naprawdę bardzo.
Na tablicy pojawiło się
ogłoszenie, że samolot wylądował, a pasażerowie odbierają bagaże. Podniosłem
wyżej karton, na którym napisałem jej imię i nazwisko. Agnes Frych, Frysz? Te polskie nazwiska mnie kiedyś wykończą.
W końcu na horyzoncie zaczęli
pojawiać się ludzie. A wśród nich ona. Kiedy zobaczyła mnie i tabliczkę
uśmiechnęła się szeroko i przyśpieszyła kroku. Nie należała do najwyższych, ale
za to posiadała pełne, kobiece kształty. Miała króciutkie, ścięte na chłopaka
włosy w kolorze ciemnego blondu i ogromne niebieskie oczy. Tak, oczy miała
naprawdę przepiękne. Były tak intensywne jak bezchmurne niebo, które nad naszym
miastem zdarzało się naprawdę rzadko. Miała na sobie miętowe rurki, białą
bluzkę i dżinsową kamizelkę (aż dziwne, że tak dobrze znam się na tym
wszystkim. Zapamiętać! Mniej słuchać
Hilary! Więcej przebywać w męskim gronie!). Wyglądała raczej słodko i uroczo
niż seksownie. Może to i dobrze. Nie potrzeba nam tu jeszcze jedna sex bomba…
- Witamy w Londynie! – powitałem
ją od razu jak tylko się zbliżyła – Jestem Michael!
- Miło poznać! Mam na imię Agnes
– uśmiechnęła się ściskając moją dłoń – A więc to ty jesteś bratem Hilary. Nie
można zaprzeczyć.
- Czyżby – poruszyłem zabawnie
brwiami po czym odebrałem od dziewczyny
walizkę – Co mamy w sobie takiego podobnego?
- No cóż – zaczęła kiedy szliśmy
w stronę samochodu – Nie wiem czy będzie ci odpowiadać jak powiem, że jesteś
uroczy jak Hilary.
- Jestem uroczy? – zacząłem się
z nią droczyć. Chciałem zobaczyć na ile będziemy mogli sobie pozwolić. Czy będę
ją mógł traktować jak siostrę?
Chociaż chwilowo.
- Twoja siostra jak najbardziej,
więc ty pewnie też– dziewczyna już chciała siadać za kierownicę. Zapewne
zapomniała, że u nas obowiązuje ruch lewostronny. Zaśmiała się i obeszła
samochód – Skoro chciałeś to masz!
Wystawiła mi język po czym
wskoczyła do auta. Bezczelna! Ale
urocza jednocześnie. Wiem kto takie lubi… Uśmiechnąłem się pod nosem i usiadłem
za kierownicą. Zapięliśmy pasy i ruszaliśmy.
Po 15 minutach byliśmy w domu.
Przed bramką stali rodzice z ciastem w ręce. Widząc co wyprawiają uderzyłem się
z otwartej dłoni w czoło. Agnes tylko zachichotała. Wyszliśmy, a mama
doskoczyła do mniej jak oparzona.
- Witamy na wyspach! Mam
nadzieję, że będziesz czuła się u nas jak w domu. Możesz zawsze na nas liczyć.
Upiekłam dla ciebie ciasto! – podała je zmieszanej blondynce i zaczęła ściskać
– Tak bardzo cieszę się, że do nas przyleciałaś!
- Przepraszam cię za maniery
mojej żony – tata uratował sytuację i wziąwszy ciasto zaprowadził naszego
gościa do środka – ja jestem Ted, a moja zwariowana żona to Jennifer.
Mama stałą chwilę przed bramką
ze zdruzgotaną miną. Podszedłem do niej śmiejąc się cicho.
- Spokojnie, kobieto! To tylko
dziewczyna, taka jakich pełno tutaj. – uspokoiłem ją całując w policzek – Nie
przestrasz jej od razu, bo ucieknie z krzykiem.
- Chciałam być tylko miła –
zaczęła spuszczając głowę.
- Taaak – przytaknąłem – Lepiej
chodźmy na kolacje. Na pewno poprawisz swoją reputację jak Agnes spróbuje
twoich babeczek!
Mama zaśmiała się i razem
weszliśmy do domu. Tam tata oprowadzał naszą lokatorkę po całym domu pokazując
jej wszystko dokładnie i tłumacząc, że ma czuć się jak u siebie i niczym nie
krępować. Zanim pozwoliliśmy jej iść do pokoju zjedliśmy kolację. Jak
przypuszczałem Agnes nie oparła się babeczkom mamy i zjadła chyba z 6. Ojj,
coraz więcej zalet w niej dostrzegam…
Potem pozwoliłem jej w spokoju
zapoznać się ze swoim pokojem, rozpakować i odświeżyć. Dokładnie półtorej
godziny potem zapukałem do jej drzwi.
- Mogę? – wychyliłem głowę zza
drzwi. Dziewczyna siedziała po turecku na środku pokoju i przeglądała jakiś
magazyn. Kiedy mnie zobaczyła odłożyła go i z uśmiechem pokiwałam głową.
- Jak ci się tu podoba –
położyłem się obok niej dając ręce za głowę.
- Dom jest wspaniały i twoi
rodzice też. Reszty nie zdążyłam jeszcze zobaczyć – po chwili i ona leżała na
brzuchu patrząc na mnie ciekawie.
- Wszystko w swoim czasie. Na
razie musisz się przyzwyczaić.
- Wiesz… boję się trochę. Tego
wszystkiego. Nie mówię za dobrze po angielsku.
- Jak dla mnie idzie ci naprawdę
znakomicie – przyznałem szczerze. Co prawda czasem zdarzały się jej błędy, ale
nie były przeszkodą w komunikacji – Może opowiemy coś o sobie.
I tak przez pół godziny
dowiedziałem się o niej kilku ciekawych rzeczy. Że ma 16 lat, zwariowaną
rodzinkę. Że bardzo lubi długie spacery w świetle księżyca, czyta tylko
romanse, płacze na każdym miłosnym filmie i ogólnie jest romantyczką. A ponad
to może zjeść nieograniczoną ilość słodyczy (już wiem co będziemy robić w
sobotnie wieczory). Jest bezczelna o czym zdążyłem się już przekonać, złośliwa
jędzowata (mimo to i tak słodko i urocza), ale do życia nastawiona optymistycznie.
Podobno nie lubi siebie, swojego ciała. Zupełnie nie wiem dlaczego…
- Jej aż mnie gardło boli –
zachrypiała. Rzeczywiście opowiedziała mi o sobie naprawdę wiele. Wydawała się
sympatyczna, teraz to tylko potwierdziła – Teraz ty!
- Nie lubię opowiadać o sobie –
spiorunowała mnie wzrokiem – Ale dla ciebie zrobię wyjątek. Mam na imię Michael
Tom Hampton i żyję na tym świecie 18 lat. Jestem starszym bratem Hilary,
chodziliśmy do tego samego liceum, ale ja już skończyłem szkołę. Teraz mam rok
przerwy i będę się tobą opiekował przez czas kiedy tu będziesz. Lubię uprawiać
sport, golf chyba najbardziej. Lubię chodzić na kina i jeździć na desce. O
wiele za dużo czasu spędzam z siostrą, bo umiem odróżnić kolor łososiowy od
różu i wiem co to zalotka! Poza tym jestem chyba miły, pomocny i zabawny. Moje
złe cechy? Zbyt szybko się poddaję, za dużo przeklinam i czasem potrafię
przeholować na imprezie. No i jak sama stwierdziłaś jestem uroczy!
Agnes zaśmiała się turlikając po
podłodze na co dałem jej stójkę w bok. Chyba to nie był taki zły pomysł z tą
wymianą. Na początku miałem obawy. Bałem się, że przyleci tu jakaś pseudo dama,
której będę musiał usługiwać, a tym czasem spotkałem prawdziwą księżniczkę (o ile mogłem tak
powiedzieć).
Rozmawialiśmy do północy o
wszystkim kiedy naszła mnie wprost genialna myśl. Musiałem podzielić się nią
moją nową siostrą.
- Wiesz co? – mruknąłem masując
jej ramienia
- Hmm? – jęknęła z przymkniętymi
oczami
- Jesteś naprawdę fajną
dziewczyną…
***
Po pierwsze: Dzięki, dzięki dzięki! Myślałam, że będzie
gorzej, ale się udało.
Co prawda w końcu dotarło do mnie, że źle zrobiłam Spamując
Wasze blogi. Jest mi strasznie wstyd. Było wiele innych sposobów żeby to
zrobić. Pozostaje mi tylko prosić o wybaczenie.
Jeśli chodzi o rozdział to o One Direction jest tylko
malutka wzmianka. Nie chciałam żeby od pierwszego rozdziału się poznali,
zakochali i może jeszcze pocałowali. Wszytko po kolei. Muszę jakoś przedstawić
główną bohaterkę i jej otoczenie.
I chciałabym zaznaczyć tu i teraz: AGNES JEST ZWYCZAJNĄ
NASTOLATKĄ. :)
Rozdział number 2 pojawi się w piątek, ponieważ w sobotę
wyjeżdżam nad nasz piękny Bałtyk i zabaluję tam przez 2 tygodnie. Nie chcę Was
zaniedbywać dlatego dodaję w tak krótkich odstępach czasowych. Ale kto wie.
Może nad morzem uda mi się coś napisać! :D
UWAGA!
Nie wiem czy mam Was informować czy nie. Teraz to robię,
ponieważ nie wiem czy komentując poprzedni wpis tym samym stwierdziłyście, że
jesteście już czytelniczkami czy nie. Jeśli tak to bardzo się cieszę! :)
Teraz jednak proszę o to żebyście napisały czy was
informować czy też nie. Możecie podać
numer GG albo napisać, że tak, a ja będę wam pisać na blogu o nowościach.
I zachęcam Was żeby obserwować mojego bloga. Będzie mi
naprawdę bardzo miło z tego powodu ;*
Pomóżcie mi! Jak mogę rozsławić bloga? Ma ktoś pomysł?
Po prawej stronie jest SONDA! Jak macie ochotę zagłosujcie!
Po prawej stronie jest SONDA! Jak macie ochotę zagłosujcie!
Extra :D
OdpowiedzUsuńHaha ;D Rozwaliłaś mnie powitaniem!:D
Czekam na NN z niecierpliwością! ;**
Świetny rozdział ;) Polubiłam już tą dwójkę :D Czekam na następny ;) Mnie nie musisz informować, mam Cię zapisaną, więc wiem, kiedy jest nowy :D
OdpowiedzUsuńSuuuper ;)) czekam na następny.
OdpowiedzUsuńpowodzenia w pisaniu :)